piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 26

*Percy*
Na dole wszyscy na mnie czekali.
-Percy co usłyszałes? -Odrzwał się Travis
Wyrecytowałem im przepowiednie, no może poza dwoma ostatnimi wersami bo mnie przerażały.
-Dziwne zwykle były dłuższe.
-Może wyroczni się nie chciało. -Tylko Connor się śmiał. -No co rozważam wszystkie opcje.
-Znasz zasady musisz wybrać dwie osoby.
-Tak wiem. Annabeth pomożesz mi?
-Percy wiesz że zawsze.
Usłyszałem odruch wymiotny Clarisse za plecami, ale go zignorowałem.
-Świetnie, a wiec mamy komplet.
-Komplet? Ale kto jeszcze?
-Nico wyruszy z wami.
-Nico?! -Zdziwiłem się ponieważ syn Hadesa nie był nawet zainteresowany rozmową. Poprostu stał w kącie.
-Tak. O świcie Argus zawiezie was do miasta. A teraz biegnijcie się przygotować.
Szybko wybiegłem z pomoeszczenia i popędziłem do domku.
Wyciągnąłem mój plecak i zaczołem wkładać do niego najpotrzebniejsze rzeczy:
Koszulka, trzy pary spodni, szczoteczka, pasta, bielizna, buty na zmiane i kilka złotych drachm.
Gdy skończyłem ktoś zapukał do moich drzwi. Annabeth weszła do środka.
-Hej - Uśmiechnęła się lekko. -Spakowany?
-Tak chyba wszystko. -Wyjeżdżałem na misje już tyle razy, a wciąż miałem wrażenie że czegoś zapomniałem.
-Percy ta przepowiednia. To nie wszystko prawda? Czy tam jest coś o porwaniu?
Chciałem powiedzieć "Ależ skąd wszyscy wrócimy cali na kolorowym jednorożcu." Ale zamiast tego wyrecytowałem jej reszte przepowiedni.
Annabeth mnie przytuliła. "Od kiedy role się odwróciły?" Spojrzałem w jej piękne szare oczy i ją pocałowałem.
-Wszystko będzie dobrze. Przepowiednie są dwuznaczne.
-Tak wiem.
-Chodź. -Pociągneła mnie za rękę.
-Ale dokąd?
-Zobaczysz. -Wybiegła ciągnąc mnie za sobą.


*Annabeth*
Nie mogę patrzeć na niego w takim stanie, więc wpadłam na pomysł żeby pójśc na plaże.
-Ann, ale nie mamy czasu,.
-Daj spokój. Nic ci nie będzie jeśli na chwile się odprężysz.
Wepchnełam go do wody, a on się przewrócił.
-Pożałujesz tego. -wstał i zaczoł mnie gonić.
Po chwili złapał mnie w talii i upadłam, a on razem ze mną. Zaczeliśmy się śmiać.
Percy wstał i wzioł mnie na ręce.
-Glonomóżdżku co ty wyprawiasz?
-Mówiłem że pożałujesz mądralo.
Zaczoł iść w stronę wody.
-Nie Percy proszę
-Sorki, ale kara musi być.- Syn Posejdona wrzucił mnie do wody.
Byłam cała mokra, a śmiech Percy'ego nie pomagał.
-Mógłbyś przestać?
-Przepraszam, ale nie mogę.
Sięgnelam po radykalne środki. Wyciągnęłam mój sztylet, a Glonomóżdżek odrazu spoważniał.
-Powtórze. - Podniosłam głos.- Czy mógłbyś przestać?
-Jasne dla ciebie wszystko. -Jego głos był piskliwy.
Prawie wybuchłam śmiechem.
Nagle usłyszałam krzyk Clarisse.
Spojrzałam na Percy'ego i pobiegliśmy w jej strone.




***
Jest następny.
Wiem że miałbyć dłuższy
ale kręci mi się w głowie i
czuje się jakby mnie autobus walnoł
Prosba jeśli komentujecie z
Anonimka (a tak jest prawie zawsze)
To się jakoś podpisujcie :)
Kocham was i mam nadzieje że mi
wybaczycie <3

14 komentarzy:

  1. Genialne ;)
    Zajebiste
    Cudowne
    Boskie
    Urocze
    Slotkie
    Opowiadanko :* <3
    Kochany Anonimek

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty twój blog jest najlepszy na świecie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!!
    Kiedy kolejny???
    Pozdro
    -
    Annonimus tajemnikkus

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny jest ;D faktycznie troche króciutki ale plus że dodajesz codziennie <33
    kocham cie za to <3 / CW

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój ulubiony blog *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy blog ever

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobre ;)

    Najlepszy blog 4ever

    Kocham Cię

    Pozdro

    Anonymus

    OdpowiedzUsuń