Siedziałam w domku Percy'ego ponieważ trochę pociełam mu ubranie.
-Annabeth. -Usłyszałam głos z łazienki.-Mogłabyś przynieść mi koszulkę?
Wstałam i podeszłam do szafki w której panował "lekki" nieład. Wyciągnełam z niej pomarańczową koszulkę.i ruszyłam w stronę łazienki,
Trochę mnie zatkało bo nigdy nie widziałam Glonomóżdżka bez koszulki z tak bliska więc mogłam się mu bardziej przyjżeć.
Percy był szczupły, wysportowany i opalony. Nie dziwie się że cóteczki Afrodyty tak na niego lecą. Podałam mu t-shirt.
-Wisz,a może nie będę zakładał koszulki. - Uśmiechnął się łobuzersko i zrobił krok do przodu.
-Brzmi ciekawie, ale zaraz kolacja.
Jak na zawołanie rozległ się dźwięk konchy.
-Nie to nie. -Założył koszulkę.-Ale nie myśl sobie że ci odpuszczę.
Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z pomieszczenia.
Gdy doszliśmy do pawilonu Percy odprowadził mnie do stolika i sam poszedł coś zjeść.
-Mogłabyś wkońcu przestać kręcić z tym od Posejdona. -Usłyszałam głos mojego przyrodniego brata Malcolma. -Wiesz co by na to powiedziala mama?
-Po 1 nie denerwuj mnie, a po 2 co cię to interesuje? Zajmij się swoim talerzem.
Wstałam i podeszłam do trójnogu
Oczywiście wrzuciłam ofiare mojej matce, ale postanowiłam uczynić to samo dla Afrodyty.
-Chodź.- Glonomóżdżek złapał mnie za rękę.
-Co? Ale...
-Żadnego "ale" poprostu chodź.
Pociągnął mnie w stronę lasu.
***
Szliśmy już dobrych pare minut.
-Percy gdzie idziemy?
-Niespodzianka. - Uśmiechnął się.
-A mogę chociaż wiedzieć po co?
-Jak to po co? Trzeba nadrobić stracony czas.
A... - Chciałam się odezwać, ale Percy zamknął mi usta pocałunkiem.
Dobry sposób sobie znalazł na uciszanie.
Szliśmy jeszcze kawałek aż wkońcu wyszliśmy z lasu. Moim oczom ukazała się piękna polana, a na środku leżał rozłożony koc.
Zakało mnie nie mogłam wykrztusić słowa.
-Wiesz buziak mi się chuba należy.
-Nie.
-Co?! -Jego mina była bezcenna.
-Za dużo tych buziaków Glonomóżdżku.- Wystawiłam m język.
-Skoro tak to sam go sobie wezmę.
Percy zaczął mnie gonić, a ja przed nim uciekałam, ale nie trwało to długo ponieważ on jest odemnie szybszy.
Wpadł na mnie i runeliśmy na yrawę tym razem Percy leżał na mnie.
-To jak wolisz po dobroci czy nie? -Poruszył brwiami, a ja wybuchłam śmiechem.
-Dajesz nie boje się.
-Sama tego chciałaś - Zaczął mnie całować.
*Percy*
Leżeliśmy na polanie już od godziny co mi nie przeszkadzało. Mógłbym tu spędzić wieczność jeśli ta mądrala byłaby przy mnie.
-Ann -zacząłem. -Śnił mi się ostatnio Posejdon.
-Coś ci powiedział?
-Tak. Mówił że przed nami trudne wyzwanie i musimy w siebie wierzyć.
-Percy ja nigdy w ciebie nie zwątpie. -Po tych słowach pocałowała mnie.
Annabeth wtuliła się we mnie mocniej i usnęła.
Wziołem ją na ręce i zacząłem iść.
-Percy ja wcale nie śpię. -Wymamrotala na pół przytomna.
-Tak wiem.
Otworzyłem drzwi od mojego domku i położyłem ją na łużku. Po chwili sam odpłynąłem do krainy Morfeusza.
*Annabeth*
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jak ja się znalazłam w domku Posejdona? I jakim cudem jestem przebrana?
Spojrzałam na mojego Glonomóżdżka, który się ślinił przez sen. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Przyglądałam się mu od dłuższej chwili.
Gdy śpi jest taki słodki, w pewnej chwili się uśmiechnął.
-Dlaczego się na mnie patrzysz? -Otworzył swoje zielone oczy.
-Percy tak się zastanawiam.
-Myślisz o tym dlaczego nie chciałem zostać bogiem?
-Tak cały czas mnie to męczy.
-Ja nie chciałem przyjąć ich daru dlatego że... -Zrobił się czerwony.- No ja w głębi duszy wierzyłem że czujesz do mnie coś więcej niż przyjaźń.
-O bogowie czyli odrzuciłeś dar nieśmiertelności dla mnie?
Właśnie w tej chwili poczułam że moje serce robi salta ze szczęścia, ale Percy siedział ze spuszczoną głową.
*Percy*
O bogowie powiedziałem to.
Annabeth się nieodzywała więc zacząłem się bać że posunąłem się zadaleko. A co jeśli ona po tym co jej powiedziałem ze mną zerwie?
-Może lepiej uznajmy że tej rozmowy nie było?
-Co?! Nie Percy to jest niesamowite.
-Czyli nie jesteś na mnie zła?
-Wręcz przcienie.
Poczułem jakby kamień spadł mi z serca. Myśl że mógłbym ją utracić była gorsza od walki z plagą potworów.
Annabeth przysunęła się do mnie bliżej i zaczeła całować. Usiadła mi na kolanach, a ja się położyłem. Nasze pocałunki z karzdą chwilą stawały się bardziej namiętne.
Nagle do mojego domku wpadł Malcolm psując całą zabawe.
Gdy zobaczył Ann siedzącą na mnie w samej bieliźnie zrobił się czerwony ze złości.
-Chejron na was czeka. -Ledwo się opanował i wyszedł, a my wybuchneliśmy śmiechem. Pocałowała mnie jeszcze raz i wstała.
-Lepiej chodźmy bo znowu tu przyjdzie.- Rzuciła we mnie koszulką.
-A musimy?
-Niestety tak. Wstawaj.
Ubrałem się najszybciej jak mogłem i wyszliśmy.
Macie tutaj troszkę
miłości. Ja taka dobra.
Połowa rozdziału została
napisana o 4 nad ranem
ponieważ wtedy mam najlepszą
wene.
Czytasz? KOMENTUJ
Zakało mnie nie mogłam wykrztusić słowa.
-Wiesz buziak mi się chuba należy.
-Nie.
-Co?! -Jego mina była bezcenna.
-Za dużo tych buziaków Glonomóżdżku.- Wystawiłam m język.
-Skoro tak to sam go sobie wezmę.
Percy zaczął mnie gonić, a ja przed nim uciekałam, ale nie trwało to długo ponieważ on jest odemnie szybszy.
Wpadł na mnie i runeliśmy na yrawę tym razem Percy leżał na mnie.
-To jak wolisz po dobroci czy nie? -Poruszył brwiami, a ja wybuchłam śmiechem.
-Dajesz nie boje się.
-Sama tego chciałaś - Zaczął mnie całować.
*Percy*
Leżeliśmy na polanie już od godziny co mi nie przeszkadzało. Mógłbym tu spędzić wieczność jeśli ta mądrala byłaby przy mnie.
-Ann -zacząłem. -Śnił mi się ostatnio Posejdon.
-Coś ci powiedział?
-Tak. Mówił że przed nami trudne wyzwanie i musimy w siebie wierzyć.
-Percy ja nigdy w ciebie nie zwątpie. -Po tych słowach pocałowała mnie.
Annabeth wtuliła się we mnie mocniej i usnęła.
Wziołem ją na ręce i zacząłem iść.
-Percy ja wcale nie śpię. -Wymamrotala na pół przytomna.
-Tak wiem.
Otworzyłem drzwi od mojego domku i położyłem ją na łużku. Po chwili sam odpłynąłem do krainy Morfeusza.
*Annabeth*
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jak ja się znalazłam w domku Posejdona? I jakim cudem jestem przebrana?
Spojrzałam na mojego Glonomóżdżka, który się ślinił przez sen. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Przyglądałam się mu od dłuższej chwili.
Gdy śpi jest taki słodki, w pewnej chwili się uśmiechnął.
-Dlaczego się na mnie patrzysz? -Otworzył swoje zielone oczy.
-Percy tak się zastanawiam.
-Myślisz o tym dlaczego nie chciałem zostać bogiem?
-Tak cały czas mnie to męczy.
-Ja nie chciałem przyjąć ich daru dlatego że... -Zrobił się czerwony.- No ja w głębi duszy wierzyłem że czujesz do mnie coś więcej niż przyjaźń.
-O bogowie czyli odrzuciłeś dar nieśmiertelności dla mnie?
Właśnie w tej chwili poczułam że moje serce robi salta ze szczęścia, ale Percy siedział ze spuszczoną głową.
*Percy*
O bogowie powiedziałem to.
Annabeth się nieodzywała więc zacząłem się bać że posunąłem się zadaleko. A co jeśli ona po tym co jej powiedziałem ze mną zerwie?
-Może lepiej uznajmy że tej rozmowy nie było?
-Co?! Nie Percy to jest niesamowite.
-Czyli nie jesteś na mnie zła?
-Wręcz przcienie.
Poczułem jakby kamień spadł mi z serca. Myśl że mógłbym ją utracić była gorsza od walki z plagą potworów.
Annabeth przysunęła się do mnie bliżej i zaczeła całować. Usiadła mi na kolanach, a ja się położyłem. Nasze pocałunki z karzdą chwilą stawały się bardziej namiętne.
Nagle do mojego domku wpadł Malcolm psując całą zabawe.
Gdy zobaczył Ann siedzącą na mnie w samej bieliźnie zrobił się czerwony ze złości.
-Chejron na was czeka. -Ledwo się opanował i wyszedł, a my wybuchneliśmy śmiechem. Pocałowała mnie jeszcze raz i wstała.
-Lepiej chodźmy bo znowu tu przyjdzie.- Rzuciła we mnie koszulką.
-A musimy?
-Niestety tak. Wstawaj.
Ubrałem się najszybciej jak mogłem i wyszliśmy.
Macie tutaj troszkę
miłości. Ja taka dobra.
Połowa rozdziału została
napisana o 4 nad ranem
ponieważ wtedy mam najlepszą
wene.
Czytasz? KOMENTUJ
Jprdl. Ale zajebisty rozdział :-P
OdpowiedzUsuńCoś sądzę, że gdyby Malcolm nie wszedł do domku Posejdona do czegoś by doszło :D
Awwww Percabeth 4ever <3
Nie rozdzielaj ich i nie rób im krzywdy :-* Plooooose
Oj doszło by doszło 8)
UsuńTen super romantyczny rozdział był genialny, superaśny, sweetaśny, zajebisty, koksowy i wgl. wyczypisty ;*
OdpowiedzUsuńOj proszę Cię nie wysyłaj jeszcze Percabeth na misję, w której prawdopodobnie się rozdzielą ( bynajmniej ja myślę, ze Ty masz taki pomysł)
Wesołych Świąt i wgl. weny życzę :3
Ps. Poprawiła się długość rozdziałów ;-)
Bynajmniej ja zauważyłam, że są coraz to dłuższe ;) obu tak dalej
Czy ty mi czytasz w myślach?
UsuńRozdział dłuższy bo nie mogłam spać w nocy :) I również wesołych sołych sołych świąt. A w niedziele złodziej pioruna na polsacie awww
No i po co tu ten Malcolm? A mogło być tak cudnie i te wyznanie Persiunia normalnie awwww. Czekam na next jutro tak?
OdpowiedzUsuńAhhh bo Malcolm ma takie wyczucie :(
UsuńKoxsowy rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na next
JEŻELI ROZDZIELISZ PERCABETH TO CI CHYBA OCZY WYDŁUBIE.
Kochany Anonimek
Kochany Anonimku i tak jestem w połowie ślepa więc co mi tam :p
UsuńTyyy ;/
UsuńJak rozdzielisz Percabeth to przestanę czytać tego bloga ;(
O bogowie. Czy to groźba?
UsuńTag ;D
UsuńRozumiem że mam się bać ?
UsuńI to bardzo ;D
UsuńTanatos jest w gotowości, gadałam z nim. Więc jakby coś nie zdziw się jak Cię " przypadkiem" odwiedzi ;P
Cholera! Jak mogłaś ?!
UsuńJa chce next szybko !
OdpowiedzUsuńTak jak zawsze dziś o 20 :)
UsuńGenialne :**
OdpowiedzUsuń/ Koleżanka z klasy Paulina <3
Hahaha i dlatego nie chciałam dawać linka :***
UsuńMalcolm, idioto XD
OdpowiedzUsuńBo lubi XD
UsuńDlaczego Malcolm? Dlaczego? Rozdział genialny niemogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńDzięki next o tej co zawsze :)
UsuńHaha :'D Zaczepiste!
OdpowiedzUsuńSuperaśny, zajebisty, cudowny, boski, wspaniały,kapitalny, mniamuśny, bajeczny, przebojowy,romantyczny, w dechę rozdział :D
OdpowiedzUsuńHahaha więcej określeń się nie dało? :*
UsuńJak chcesz, mogę dopisać ;* <3
UsuńHaha nie bo zabardzo mi schlebiasz. Normalnie się rumienie :*** <333
Usuń