*Annabeth*
Zdziwiło mnie, że ten statek doleci do celu w jeden dzień. Zatrzymaliśmy się w powietrzu.
Leo zżucił drabinę, Jason ubrał togę, a we mnie wszystko skakało. "Oj już ja przmówię temu Glonomózgowi do zozsądku."
-Hej -Piper do mnie podeszła. -Gotowa?
Kiwnęłam głową. Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniłyśmy i już nie myśli, że chcę jej odbić Jasona. Przecież to głupie.
Zaczęliśmy schodzić po koleji zaczynając od Jasona, potem szła Piper, ja, a na końcu Leo.
Przed nami stanął tłum rzymian z dziewczyną na przodzie. Po tym co opowiedział nam syn Jupitera domyśliłam się, że to Reyna córka Bellony. Starałam się odszukać wzrokiem Percy'ego, ale gdy go zobaczyłam zatkało mnie. Miał na sobie toge i purpurowy płaszcz pretora obozu Jupiter.
-Wybrałaś go na pretora. -Zaśmiał się Jason. -Nie było lepszego kandydata?
Miałam ochotę walnąć go w twarz.
-Nie ma lepszego niż Percy.
Zaczęli się kłucić. Spojrzałam na reszte przyjaciół.
-Możecie przestać?! -Spojrzałam na Percy'ego- Pogadamy?
Nic nie odpowiedział tylko pokazał żebym poszła za nim.
Weszliśmy do jakieś sali.
-Gdzie jesteśmy?
-W pomieszczeniu pretorów. -Jego głos był obojętny.
Pokazał mi miejsce na którym mam usiąść, a sam zajął miejsce na przeciwko.
Po chwili dołączyła do nas Reyna i usiadła koło Glonomóżdżka, a jej dziwne psy wlepiły we mnie wzrok.
-Zaczynamy przesłuchanie. -Odezwał się Percy poważnym tonem. -Po co tu przylecieliście?
-Po ciebie.
-Do pretora należy odnosić się z szacunkiem. -Wtrąciła Reyna.
-Nie będziesz mnie pouczać jak mam mówić do swojego chłopaka. -Prychnęłam, a Percy lekko się uśmiechnął.
Pretorka wstała i położyła rękę na ramieniu Glonomóżdżka -Dasz sobie rade?
"Gdzie ona z tymi łapami?"
Percy pokiwał głową, a ona wyszła zostawiając swoje psy.
-Percy proszę wrócić ze mną. -Dotknęłam jego ręki, ale ją zabrał. -Glonomóżdżku prosze. Nic mnie nie łączy z Jasonem.
-Więc co robiłaś z nim w domku?
-Pomagałam mu, a on mi.
-A można wiedzieć w czym?
-Chciał zabrać Piper na rankę i...
-Na randkę? -Przerwał mi.
-Tak, oni są razem.
-No dobra, a on w czym ci pomagał?
-Chciałam ci dać prezent, więc Jason mi doradzał.
-Jaki prezent? -Zaśmiałam się bo oczy zaczęły mu błyszczeć.
-Dowiedziałbyś się gdyby nie ta twoja zazdrość.
Chciał coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy odgłosy walki, więc wybiegliśmy szybko z pomieszczenia.
Na zewnątrz uzbrojeni półbogowie walczyli z gromadką potworów z czego trójka otoczyła mnie i Percy'ego.
Oparliśmy się plecami tak jak robimy zawsze i odbijaliśmy ataki.
Percy przeżucił mnie przez ramię tak, że kopnęłam jednego w głowę, a Percy wbił mu Orkan w brzuch, drugiego załatwiłam żucając mu sztyletem w pierś. Gdy załatwiłam ostatniego Percy się do mnie odwrócił żeby sprawdzić czy ze mną wszystko w porządku, ale jakieą paskudztwo zamachnęło się na niego gdy stał tyłem. Nie mogłam na to pozwolić, nie mogłam go znowu stracić, więc zasłoniłam go własnym ciałem.
Olbrzym wbił mi nóż w brzuch, a potem zniknął tak jak reszta.
Glonomóżdek złapał mnie zanim upadłam i ostatnie co słyszałam to jego paniczny krzyk.
Jest kolejny tak jak obiecałam.
Hehe. Czy ja jestem zua?
A teraz przyznawać
się kto ma zagrożenia?
Ja mam 2 głupia matma
Czytasz? KOMENTUJ
Uuuuu 2 zagrożenia...
OdpowiedzUsuńNie dobrze...
Starsi będą Cię teraz zmuszać do poprawy ocen :( I NIE BĘDZIE ROZDZIAŁÓW ! ;(((( smutam
Rozdział- superaśnie zajebisty, ale krótki( znowu smutam )
I ostatnia rzecz ( najważniejsza) kiedy next?
~Kochany Anonimek
Nie smutaj damy rade jeszcze dużo czasu xd
UsuńNext w piątek
Zarąbisty, bombowy, wyśmienity rozdział.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dużo, dużo weny
~Fanka
PS. Mam nadzieje, że nie uśmiercisz Annabeth
Tak wena się przyda
UsuńNo to weny, weny, weny, weny, weny, weny i weny
UsuńAnnabeth ma nie umierać ;(
OdpowiedzUsuńBo będę smutna, popadnę w depresję i będzie do dupy ;(
Wkońcu gdy Percabeth miało się połączyć Ty znowu ich rozdzielasz :(
Taaaki smuteg ;(
Nie martw się zagrożenimi, też mam dwa *pjona* .
Z matmy i fizyki ;(
Liczę, że szybciutko dodasz nexta.
Czy ja tam gdzieś napisałam, że Annabeth umiera?
UsuńAnnabeth żywa cieszajmy się chwilą :)
Ja z fizyki ledwo, ale zato chemia *pjona przez monitoros*
Rozdział super, jak zwykle ;*
OdpowiedzUsuńANNABETH MA NIE UMIERAĆ, BO SIĘ OBRAŻĘ :C (XD)
Ale nie, na serio... proszę nie uśmiercaj jej :'(
W każdym razie, pozdrawiam serdecznie i dużo weny! ♥
Annabeth taka żywa nie ma co się martwić na zapas :)
UsuńZajebisty rozdzialik :D
OdpowiedzUsuńAnn ma żyć ;(
Tak zauważyłam, że zrobiłaś coś jej a nie Glonomóżdżkowi XD. Od kilkunastu rozdziałów :D
Pozdrawiam i życzę przede wszystkim, żebyś jakoś wyciągnęła na dwójeczki :)
Tak na chwilkę trzeba dać Glonomóżdżkpwi spokój XD
UsuńNooo poprostu genialne :F
OdpowiedzUsuńWeź dziewczyno zacznij pisać książkę, bo pisanie to Twój żywioł :P
Drugi Rick Riordan nam się tu tworzy :D
Ps. Czekam na kolejne
Napewno i tak jak wujek Rick będę trollować wszystkich dookoła :p
UsuńPercabeth = Verba - Młode Wilki
OdpowiedzUsuńTa piosenka idealnie pasuje do nich :D
Posłuchaj.
Hahaha wiem moja mama ma ich płytę
UsuńHahaha Ann mnie rozwaliła cytuję "Gdzie ona z tymi łapami" hahaha
OdpowiedzUsuńWidzę że humorek po tatusiu dopisuję
~Hadesiątko
Czo ta Ann taka zazdrosna
UsuńSuperaśnie fajny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńAnn nic nie będzie, prawda ? :&
Persiu nadal kocha Ann, to takie suotkie *.*
To je Percabeth ta miłość jest dziwna
Usuń