*Annabeth*
-No dalej Annabeth dasz rade musisz tylko wyjść. Nie nie mogę, a jeśli powiem coś nie tak? O bogowie jest źle zaczynam mówić sama do siebie.
Nie poszłam na śniadanie ponieważ chciałam pobyć trochę sama, a co się okazuje zaczynam wariować.
-Cholera jestem córką Ateny dam radę. - Po tych jakże motywujących słowach wyszłam z domku.
*Percy*
- Tyson czy to ty?
- Cześć bracie.
-O bogowie tyle cie nie widziałem. Ile tu zostaniesz?
-Przez jakiś czas. Posejdon kazał mieć na ciebie oko.
-Ale jak to ?
- On się o ciebie martwi Percy. Zaraz jak cię porwali tatuś zaczął cię szukać, ale nie mógł sam się zjawić by cię uwolnić.
- Dobra rozumiem. Ale się cieszę że cię widzę.
-Ja też braciszku, ale pójdę zjeść kanapkę z masłem orzechowym.- Powiedział po czym wyszedł.
Podszedłem do źródełka z wodą i wrzuciłem złotą drachmę.
-O Iris bogini tęczy pokaż mi Sally Jackson na Manhattanie.
Źródełko zabulgotało, a w tęczy pojawił się obraz mojej mamy.
-Percy jak ja się cieszę że ci nic nie jest.
-Tak mamo ja też .
-Powiedz mi co się stało.- Z jej twarzy nie schodził uśmiech.
Opowiedziałem jej wszystko od początku może poza fragmentem z pocałunkiem.
-Dobrze Percy podziękuj ode mnie Annabeth, a teraz muszę iść do pracy.- Machnęła ręką i obraz zniknął, a ja usiadłem na swoim łóżku.
Przez chwilę wpatrywałem się w róg minotaura, który wisiał na ścianie i wspominałem dopóki nie usłyszałem pukania do drzwi. Do mojego domku weszła Ann.
- Hej możemy pogadać?
-Jasne siadaj.
-Na początku chciałam ci to dać - Wsadziła rękę do kieszeni i wyciągnęła moje paciorki.
- Dzięki. Dziwne, nawet nie zauważyłem że ich nie mam.
-Tak, to pewnie przez te emocje. - Uśmiechnęła się lekko, a ja pomyślałem że to odpowiedni moment żeby wszystko wyjaśnić.
-Annabeth pamiętasz jak mówiłaś, że najlepiej będzie zapomnieć o tym co się wydarzyło?
-Tak, a co?
-No więc ja tak nie mogę. - Poczułem że robię się czerwony.
-Percy o czym ty mówisz?
-O tym że ja nie potrafię zapomnieć, a raczej nie chcę i wiem, że ty też.
-Ale ja nie mogę. My nie możemy, nasi rodzice...
-Nie obchodzą mnie nasi rodzice. Dla mnie ważne jest to co czuję do ciebie.
Nic nie odpowiedział miałem wrażenie, że zaraz wybiegnie, ale ona złapała mnie za koszulkę i zaczęła całować. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, dopóki do domku nie wszedł...
Czytasz? Komentuj
na zachętę Logan <3
Bardzo mi się podoba twoja opowieść ale gdybyś miała czas rozdziały mogły by być trochę dłuższe ?
OdpowiedzUsuńDziękuję postaram się :D
OdpowiedzUsuńPo 1. Dłuższe rozdziały ;) Po 2. Kiedy next?
OdpowiedzUsuń1 Postaram się chociaż nie obiecuję 2 Już dodaję
UsuńCiekawe...
OdpowiedzUsuńAle mam pytanko.
KIEDY PERCY I ANN BĘDĄ SIĘ CAŁOWAĆ?! 0_o
Hormony buzują?
UsuńOoo po tam.tym rozdziale miałam nadzieję że to annabeth już czekała na percy'ego ale i tak fajnie ;)
OdpowiedzUsuń