wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 47

*Emily*

Po tym jak przeszukaliśmy połowę Manhattanu w bezskutecznym poszukiwaniu mojego braciszka, zabrałam Annabeth siłą do obozu, a ona odbiegła bez słowa w stronę domków, nawet nie zdążyłam jej niczego wyjaśnić. Pozostała mi tylko nadzieja, że nie zdąży niczego zepsuć. Chciałam pójść w stronę domku Posejdona ale gdy tylko się ruszyłam momentalnie syknęłam z bólu.
Podwinęłam lekko moją koszulkę i dopiero potem zauważyłam siniaki na moich żebrach, następnie delikatnie podciągnęłam nogawkę i zobaczyłam krew płynącą z rany na nodze.
Jakim cudem wcześniej nic nie czułam?
Kuśtykając i sycząc z bólu ruszyłam w stronę szpitala po trochę ambrozji.

Gdy córka Ateny nie pojawiła się na kolacji zaczęłam się niepokoić, więc podeszłam do Piper, która siedziała razem z innymi dziećmi Afrodyty.
-Rozmawiałaś dzisiaj z Ann? - Zapytałam nawet się nie witając.
-Miałam taki zamiar ale nawet nie otworzyła mi drzwi. Coś się stało?
No tak nikt nie wie, że Percy'ego nie ma. -Nic.
Muszę szybko porozmawiać z Annabeth zanim zrobi coś głupiego. W jednej chwili stanęłam jak wryta. Jak na przykład ucieczka z obozu.
Córka Ateny skradała się dyskretnie obok drzewa Thalii.
Ruszyłam biegiem ile sił w nogach, w ostatniej chwili złapałam ją za nadgarstek.
-Co ty do cholery wyprawiasz?!
-Idę szukać Percy'ego. Nie widać? - Zaczęła wyszarpywać rękę z mojego uścisku.
-Jaja sobie robisz?
-Może nie znasz go tak długo jak ja ale powinno ci na nim choć trochę zależeć.
-Twierdzisz, że mi na nim nie zależy?! - zaczęłam krzyczeć - Nie po to wysyłali mnie tutaj aż z Olimpu żebyś ty wszystko zepsuła!
-Co?!
Spojrzałam na nią gniewnie po czym zaczęłam wlec za sobą.
-Dokąd idziemy?
-Do Chejrona.

Byłam tak zdenerwowania, że wpadłam do wielkiego domu jak burza. Pan D., który akurat schodził z piętra ze zdziwienia upuścił puszkę z dietetyczną colą.
Centaur siedział w swoim gabinecie na swoim wózku inwalidzkim.
-O co tutaj chodzi?!
-Uspokój się - zaczął- Emily ci wszystko opowie.
Jasne najlepiej najgorszą robotę przydzielić mi.
Wzięłam głęboki wdech jakbym się bała, że w każdej chwili może się
skończyć tlen. -Porwanie Percy'ego było tylko i wyłącznie częścią planu.
-Jakiego do cholery planu?
-Wiedzieliśmy, że Phoebe prędzej czy później znów będzie próbowała porwać Percy'ego. Dlatego Zeus przydzielił nam tę "misję".
-Chcesz powiedzieć, że specjalnie wysłaliście go na pewną śmierć?!
-W pewnym sensie. Zegarek, który dostał od Posejdona ma wbudowany nadajnik oraz komunikator, więc wiemy gdzie jest i w każdej chwili możemy się z nim skontaktować.
-Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?
-Percy nam nie pozwolił.
-Czyli on o wszystkim wiedział?
-On to wszystko wymyślił.
-Glonomóżdżek, co zrobił?
-Czasami jest mądrzejszy niż myślisz.
-A kontaktował się już z wami?
-Niestety nie -Chejron spuścił głowę - w dodatku nawalił nam komunikator.











Wróciłam! wgl ktoś tutaj jeszcze został? Mam nadzieję, że tak :)
Możecie mi powiedzieć co wam się nie podoba i takie tam.
Czytasz?- Komentuj


9 komentarzy:

  1. Super, kiedy next ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz genialnie :* :*
    Glonomóżdżek mnie zaskoczył xd
    Kiedy next? <3 ♥♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, kiedy planujesz next ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałam, zostałam. Jak mogłabym nie zostać? Rozdział napisany cudownie. Czekam na next. Wera

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie . Bogowie, jak ja długo czekałam. Gdzieś ty była? XD
    Rozdział jest genialny :*
    Kiedy nexcik? XD :D
    ~kochany Anonimek

    OdpowiedzUsuń